no to zaczynamy .
Mam na imię Bernadetta i jestem uczennicą LO na kierunku mat-fiz .Uwielbiam sport i muzyke.Od 1 klasy gimnazjum trenuje siatkówkę.Wolny czas najcześciej spedzam ze znajomymi .Mimo że jestem na mat-fizie po maturze zamierzam isc na AWF.wiem że to kompletnie dwie inne bajki ,ale cóż jak juz cos postanowie to do tego dąże. Mój nauczyciel od WF podsunoł mi pomysł że całkiem fajnie wyglądało by w podaniu na studia jakis staż w jakimś klubie sportowym , a że kocham piłke nożna i siatkówke wybrałam ta druga opcję.Moja mama zna jeszcze ze studiów Tomasza Kuciapińskiego ( trenera odnowy biologicznej w mojej ukochanej SKRZE Bełchatów ) więc poprosiłam ją żeby do niego zadzwoniła i cos o mnie mu napomkneła .O dziwo pan Tomasz sie zgodził .Byłam wniebowzieta .Był tylko jeden problem.Musiałam przeprowadzic się do Bełchatowa.Ja oczywiście bylam w siódmym niebe ale moja mama jak zwykle musiała chisteryzować.Ale ja juz byłam dorosła i sama podjełam decyzje .Ze szkołą umówiłam sie że przeniose się do ich zaprzyjaźnionej placówki w Bełchatowie i tam będę kontynułowac naukę aż do matury.
Przeprowadzkę miałam zaplanowaną na poniedziałek czyli za dwa dni.Będe mieszkać w mieszkaniu które wynajoł mi klub (trzeba przyznac że Skra wie jak dbac o swoich pracowników ;D )
Poniedziałek.
O 5.30 zadzwonił budzik miałam ochote wyrzucić go przez okno ale zerwałam się na równe nogi i pobiegłam pod prysznic.Po wyjściu z łazienki wrzuciłam na siebie przygotowany przez siebie zastaw czyli jeansowe jasne rurki , białą bokserke i miętową marynarke na nogi ubrałam oczywiście moje ukochane białe vansy.Włosy ubiełam w koka i zrobiłam lekki make-up.Po wyjściu z pokoju zobaczyłam kszątającą się po kuchni mamę.
- O córeczko jak dobrze że już wstałaś, to dobrze pomozesz mi dokończyc przygotowanie jedzenia.
Na kuchennym blacie zobaczył już dziesiątki słoików i pudełek z przygotowanymi już daniami.
-Matko Boska ! kiedy ty to zrobiłaś ?!-oczy wychodziły mi z orbit na widok takiej ilości jedzenia-Oj tam nie przesadzaj nie jest tego tak duzo-odpowiedziała
-Nie tak duzo ?! Mamo ja jade do Bełchatowa a nie na wojne !-powiedziałam i obie wybuchłysmy śmiechem
Około godziny 7.00 spakowana do mojego Forda Street KA którego dostałam na osiemnastke,pełna obaw wyruszyłam do Bełchatowa.Po około 4 godzinach jazdy byłam pod adresem który podał mi Tomasz ( tak wiem głupio mi mówic do niego na "ty" ale jak sam powiedział : " na pana to trzeba mieć wygląd i pieniądze " ).Gdy zobaczyłam luksusowe osiedle ,zaniemówiłam .Wyciągłam największą walizke z bagażnika i nie patrzac na nikogo zaczełam iść.Nagle poczułam że weszłam w coś a raczej w kogoś.
-Nic Ci sie nie stało ? -zapytał męski,przyjazny głos.
I tak zaczyna się moja przygoda w Bełchatowie.
Mam nadzieje że to jest "cos " warte.
Pozdawiam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz