piątek, 22 lutego 2013

Dwadzieścia .

Nie wiem ile spałam , ale spało mi się cudownie .Gdy się obudziłam , Bartka nie było koło mnie .
Na jego miejscu leżała róża i kartka :

'' Ubierz się ładnie , dzisiaj zabieram Cię do naszej własnej bajki . Wyczekuj mnie o 17.
Kocham cię B . ;* "

Tego się nie spodziewałam.Widząc na zegarku 12.39 kieruję się do łazienki . Napełniam wannę
wodą dodając do niej wszystkie hotelowe olejki . Wychodzę z niej po 2 godzinach .Sama nie wiem kiedy to tak zleciało . Włosy podkręciłam lekko lokówką , ubrałam koronkową , kremową sukienkę do połowy uda i pasujące do niej szpilki . Kilka minut przed 17 do drzwi naszego hotelowego pokoju ktoś zapukał . Otworzyłam z myślą że spotkam tam Bartka , jednak przed sobą widzę całkiem obcego faceta , z jakże wymownym imieniem na plakietce - Tomek .
- Dobry wieczór , przepraszam kim pan jest ?
-Proszę się nie obawiać , przysłał mnie pani chłopak . Zapraszam , nie każmy mu na panią czekać .
Po chwili chwytam go pod rękę i prowadzi mnie do starego forda z okolic lat 60 . XX wieku.
Podjeżdżamy pod deptak w okolicy plaży gdzie czeka na mnie mój ukochany a w rękach trzyma wielki bukiet lilii .
- Pięknie wyglądasz - mówi i podstawia mi swoje ramię .
- Dziękuję , ale ja dalej nie wiem co ty kombinujesz . - zarumieniłam się  .
- Chodź ze mną to zobaczysz .
Idziemy brzegiem morza w ciszy . Naszej ciszy . Nagle cała plaża zmienia się nie do poznania .Wszędzie  świeczki , płatki róż a na samym środku stolik a przy nim dwa krzesła . Dochodzimy do niego a Bartek pomaga mi przy nim zasiąść .
Jemy w ciszy co chwila zerkając i uśmiechając się do siebie .
- Kochanie -zaczął - wiele razem już przeszliśmy o wiele za dużo . Jak  zobaczyłem Cię po raz pierwszy ,wiedziałem że będziesz moja -zaśmiał się . -Było nam razem cudownie . Dzięki nam Zbyszek i Majka poznali się . Potem ta chora sytuacja z Kaśką i twój wyjazd . Załamałem się jak Cie nie było , wiesz ? codziennie wyobrażałem sobie co robisz , gdzie jesteś , cy o mnie myslisz tak jak ja o Tobie i czy mnie jeszcze kochasz .Potem wróciłaś . Moje życie znowu nabrało sensu . Jednak nie na długo . Jak zobaczyłem Cię całą we krwi na tym chodniku , nie wiedziałem co zrobić . Później w szpitalu jak walczyli o twoje życie chciałem ze soba skończyć . Później jak powiedzieli że przez tego kretyna straciliśmy nasze maleństwo i nie wiadomo kiedy sie obudzisz ze śpiączki - głos mu zadrżał a po moich policzkach spływały  łzy - jednak Ty się obudziłaś . Daliśmy radę . Dlatego Bernadetto Czykoń , wiem że już raz się zgodziłaś ale zapytam Cię o to jeszcze raz . Zostaniesz moją żoną ?
- Tak , ponownie tak ! - wykrzyczałam.
-Boże jak ja Cię kocham . AAAA KOCHAM BERNADETTĘ CZYKOŃ ! - wykrzyczał i obracał mnie w powietrzu .




Takie coś . Nudzi mi się . Jestem chora .Ogólnie jest do dupy ale stabilnie ;)


sobota, 16 lutego 2013

Inne ?

Choć już założyłam nowego bloga , to dzisiaj naszło mnie na coś kompletnie innego choć podobnego . Mam nadzieję że również to przypadnie Wam do gustu . Zapraszam więc na http://inna-od-wszystkich.blogspot.com/ 



                                                                          xoxo
                                                                          Ola ;*

XIX

- Kochanie wstawaj - obudził mnie ciepły głos Bartka.
-hymyh ..
-No słońce chodź , bo nie możemy się spóźnić .
Gdy otworzyłam oczy , zauważyłam że jesteśmy na lotnisku .
-Bartek gdzie my my jesteśmy ?
-No jak to gdzie , na lotnisku nie widzisz ? - odpowiedział wyraźnie rozbawiony .
-to widzę ale gdzie my lecimy ?
- zobaczysz jak dolecimy .
- nie powiesz mi prawda ? - spytałam zalotnie mrugając .
- nie . - odpowiedział stanowczo .
Bartek doskonale postarał sie o to żebym nie dowiedziała się gdzie lecimy . Na lotnisku nikt nie wypowiadał żadnych informacji o locie a na pokładzie podczas czytania informacji nazwa miejsca nie została wymieniona.
- Barteeek - szepnęłam mu do ucha.
- No ?
- Nawet nie wiesz , na co mam tera ochotę - odpowiedziałam mu ,głaszcząc go po udzie .Oczy miał wielkości pięciozłotówek .
- No ale co , teraz ? - mówił między pocałunkami w szyje .
- spokojnie ,wytrzymam . - położyłam mu sie na kolanach .
-Ale zaraz ja nie wytrzymam jak nie zmienisz pozycji - wyraźnie się zarumienił .
-Oj kocie - pocałowałam go zachłannie w usta i położyłam głowę na jego ramieniu .-nawet nie wiesz jak mi tego brakowało - powiedziałam po cichu i zasnęłam .

Obudziły mnie pocałunki w szyję . Nie wiem ile lecieliśmy i dokąd ale nie przeszkadzało mi to.Wystarczy że Bartek był przy mnie .Nic więcej do szczęścia nie było mi potrzebne .
- Bartuś jak ja Cię przepraszam . Wiem że boisz się latać a ja egoistycznie całą podróż przespałam zamiast być przy tobie - zrobiło mi się strasznie głupio .
- Ciii kochanie , spokojnie .Wszystko gra . Twoja obecność , widok Twojej spokojnej twarzy sprawił że zapomniałem o strachu . Koniec smutków maleńka ,zapinaj pasy . Lądujemy .
Po wyjściu z samolotu , zawiązał mi oczy twierdząc że jak niespodzianka to niespodzianka. Nie wiem jak długo jechaliśmy . Cały czas instruował mnie jak iść żeby nie zrobić sobie krzywdy .            -kochanie tak bardzo Cię kocham - szepnął mi do ucha ,rozwiązując oczy. Widok jaki ujrzałam zabrał mi dech w piersiach . Nie wiedziałam co powiedzieć .W oczach automatycznie stanęły mi łzy .
Bartek odwrócił mnie w swoja stronę .
- co się dzieje kochanie ?
- Nic po prostu tak bardzo Cię Kocham.

Bez słowa padliśmy na łóżko .Oboje byliśmy strasznie zmęczeni choc ja przespałam prawie cały lot. Obudziłam sie przytulona do Bartkowego torsu . Zaczęłam całować każdy centymetr jego klatki .Zauważyłam że nie śpi ale udaję więc zaczęłam schodzić z pocałunkami coraz niżej .Powoli całowałam jego uda celowo omijając podbrzusze .Usiadłam na nim ponownie całując jego tors , drażniąc sutki  .Słysząc jego ciche sapanie zaczęłam całować jego szyję , podgryzać uszy aż w końcu doszłam do jego ust  . Całowaliśmy się bardzo zachłannie .Po chwili to on był górą . Zerwał ze mnie piżamę . Całując mój brzuch , dłońmi pieścił moje piersi . Po chwili znalazł się pomiędzy moimi nogami ,całując moje uda drażnił moje podbrzusze .
- Bartek ! - wykrzyczałam . Nie trzeba było mu nic więcej mówić .Wszedł we mnie delikatnie , jakby bał się zrobić mi krzywdę by po chwili znacznie przyspieszyć . Na tę chwilę nasze ciała były jednością . Krzycząc swe imiona doszliśmy na wyżyny rozkoszy .
-  Takie pobudki to ja mógłbym mieć codziennie - powiedział uśmiechnięty przytulając mnie mocno do siebie .
-Nawet nie wiesz jak mi tego brakowało - powiedziałam całując go w szuję .
-Kocham Cię maleństwo .


















środa, 6 lutego 2013

XVIII

Dni w szpitalu minęły mi szybko . Bartek codziennie rano przychodził do mnie przynosząc mi kwiaty i świeże owoce .  Ilość bukietów powoli przerastała więc rozdawałam je osobą których nikt nie odwiedza. Widząc Bartka w moich drzwiach od razu uśmiech wkradał mi się na twarz . Nie wiem co bym bez niego zrobiła . Od wypadku minęły już dwa tygodnie . Przez ten czas chodziliśmy do psychologa , który pomagał mi uporać się ze stratą maleństwa . Nie powiem , było ze mną źle .Ale dzięki Bartkowi , temu że był przy mnie i wspierał mnie a ja jego , daliśmy radę.

- Wyjedźmy gdzieś . - szepnął Bartek mocniej mnie przytulając .
- Co ?
-Wyjedźmy gdzieś , gdzieś gdzie będziemy tylko Ty i Ja .
-Kochanie , nie wiem kiedy mnie wypuszczą a Ty masz treningi - przytuliłam się jeszcze mocniej .
- Moje treningi to nie problem , Nawrocki sam mi mówił że powinniśmy od tego wszystkiego odpocząć.
-Dobrze .
- co ?
- Dobrze  .Zgadzam się . tylko mam jeden warunek .
-jaki ?
-pocałuj mnie .

Niestety Bartek musiał iść na trening , więc znowu zostałam sama.Majka ze Zbyszkiem mieszkają w Rzeszowie więc nie mogą być tu codziennie , ale mnie odwiedzają . Co do nich samych ,są szczęśliwi i zakochani . Cieszę się bo oboje zasługują na szczęście .
Bartek wyjechał na mecz ,więc na te parę dni zostałam sama . W środę przyszedł lekarz oznajmiając że w piątek wychodzę . Od razu postanowiłam zadzwonić do Bartka .
-Cześć ,kochanie ! już się za mną stęskniłaś ? - zaśmiał się .
- Cześć , nawet nie wiesz jak bardzo .chciałabym żebyś tu był przy mnie. Ale nie tylko po to dzwonie.
-Co się stało ? - głos mu zadrżał .
-cii ni c spokojnie . Po prostu w piątek wychodzę 
- Naprawdę nie wiesz jak się cieszę - było słychać w jego  głosie niesamowitą radość - W piątek jestem po Ciebie nawet nie wiesz jak Cie kocham i się stęskniłem .
-Ja Cię też kocham Bartuś.
-Słuchaj musze leciec bo winiar się o cos drze . n ie zapomnij tam o mnie .Kocham Cię i nie przestane .Całuję .Pa
-Pa wariacie pa.
Cały czwartek spędziłam na pakowaniu i sprzątaniu po swojej obecności w tej sali . Pożegnałam się ze wszystkimi lekarzami i pielęgniarkami dziekując im za opiekę . W piątek rano obudziłam się i czekałam zniecierpliwiona na wypis.
-Dzień dobry Pani Bernatko , jak sie dzisiaj czujemy ? - spytał lekarz.
-Bardzo dobrze i nie kłamiąc mam ochote  stąd wyjść - odparłam.
-To nie przedłużamy . Tutaj ma pani wypis i wszystkie papiery . Mam nadzieję że spotkamy sie w nieco lepszych okolicznościach - powiedział wręczając mi dokumenty.
-Ja też  .Dziękuje Panu bardzo i do widzenia 
- Do widzenia .
Nie czekając na Bartka , wyszłam przed szpital i tam na niego czekałam .Po kilkunastu minutach zobaczyłam jak wysiada z samochodu .
- Bartek ! - pisnęłam i zostawiając  wszystko ruszyłam w jego strone. Po chwili byłam w jego ramionach i złączyliśmy sie w pocałunku .
-Betka , Nie wiesz ile na to czekałem - obracał mnie w powietrzu.
-jedźmy już .
I po chwili ruszyliśmy w drogę .Po chwili rozmowy ,odpłynełam w kraine Morfeusza .
Obudziłam się przykryta Siurakową bluzą w nieznajomym miejscu ..






Coś jest . 
ZAPRASZAM TEŻ TUTAJ


sobota, 2 lutego 2013

XVII

Byłam w miejscu które widzę po raz pierwszy . Wszędzie było pełno kwiatów,drzew śmiejących się dzieci.Było mi tu dobrze.Siedziałam na ławce i przyglądałam sie bawiącym się dzieciom .

Dosiadła się do mnie starsza pani .
-Beciu to nie jest miejsce dla ciebie , to jeszcze nie czas - popatrzyłam na kobietę . Kogoś mi przypominała i na rękach trzymała jakieś niemowlę.
-Babcia ?!- zdziwiłam się.
-Tak kochanie.Musisz się obudzić , musisz wrócić do życia choć to nie będzie łatwe . Pamiętaj , będziesz mieć jeszcze dzieci ,nie załamuj się.
-Czy ..czyli że ja ..? - mówiłam przez płacz.
-Tak słońce poroniłaś , bo jaki nieudacznik w ciebie wjechał .
Wszystko zaczeło się rozmywać - Pamietaj wnusiu , jeśli kochasz Bartka to daj mu sobie pomóc. Od dnia twojego wypadku cały czas jest przy Tobie . Jemu też nie jest  łatwo.

Nagle wszystko znikło , a moje oczy zaczęły boleć od nadmiaru światła .Powoli próbowałam otworzyć oczy .Najpierw  jedno , potem drugie . Znajdowałam się w sali szpitalnej . Dookoła mnie było pełno pikających maszyn.Bolał mnie brzuch i głowa .Czułam że ktoś ściska moją dłoń.

- Bartuś..- wychrypiałam .
- co ? boże kochanie ty żyjesz - powiedział  ze łzami w oczach. - poczekaj zawołam lekarza -pocałował mnie w czoło.

Po kilku minutach wrócił z lekarzem . Po jego policzkach spływały łzy i patrzył na mnie jakby nie mógł uwierzyć że żyję.
-Witamy z powrotem pani Czykoń , jak się pani czuję ? -spytał.
- Ogólnie dobrze ,boli mnie brzuch i głowa . Co się stało ? -zapytałam.
- Ten debil Krzysiek w Ciebie wjechał - wrzasnął Bartek - jak sobie pomyśle że on  .. że przez niego..

-Bartuś ,kochanie spokojnie . Doktorze czy ja .. ? - nie mogłam wydusić z siebie tego słowa.
- Niestety tak.Nie udało nam się jej uratować . Samochód wjechał w panią z taką siłą że dziecko zmarło natychmiast - po moim policzku zaczęły spływać łzy . Bartek gdy to zauważył od razu mnie przytulił .
- a co ze mną ? kiedy będę mogła z tąd wyjść ?
- Miała pani połamane żebra , wstrząs mózgu i złamaną nogę . Jedno z żeber naruszyło płuco dlatego straciła pani dużo krwi.Mogę powiedzieć że jedną noga juz pani z nami nie było .Co do wyjścia mogę określić to dopiero po badaniach .Ale myślę że wszystko jest już w porządku,przez ten czas jak pani było w śpiączce noga się zrastała prawidłowo myślę że jeszcze tydzień i będziemy mogli usunąć gips .
-śpiączce ?
-tak , spała pani prawie półtorej miesiąca.
- półtora miesiąca cholernej niepewności -szepnął Bartek.
-Panie doktorze mam jeszcze jedno pytanie.
-tak ?
-Czy , czy ja będę mogła mieć dzieci ?
- Tak myślę że nie będzie z tym żadnego problemu .- usmiechnął się - więc niebawem przyjdzie do pani pielęgniarka po krew a tymczasem proszę sobie porozmawiać z narzeczonym żeby może cos zjadł lub sie przespał bo wierni przy pani trwa . Do zobaczenia . - powiedział po czym wyszedł.
-Bartek ja tak strasznie cie przepraszam .
-Ty mnie ? za co ? - usiadł tak żeby móc patrzec mi prosto w oczy.
- Przez mnie nie będziemy mieć naszego maleństwa -rozkleiłam się.
-Ej to nie twoja wina ,słyszysz ?! to wina tego skurwysyna ! Jeszcze będziemy mieć masę dzieci ,zobaczysz -szepnął .
-Bartek Kocham Cię słyszysz .? - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Boże Betka , nawet nie wiesz jak na to czekałem przez te miesiące . Ja Ciebie też .Nawet nie wyobrażasz sobie co ja tutaj przeżywałem jak widziałem cie przy tych wszystkich kablach i rurkach .  
-Już jestem przy tobie .
- Wiem i nie mogę w to uwierzyć że się wkońcu obudziłaś . Nawet nie wiesz jak mi brakowało twoich oczu ,uśmiechu .Jak mi Ciebie brakowało.



hahhaha ale to jest żenua : l


Coś nowego .

Nowość

 Nie wiem czy ktoś to jeszcze czyta ale jeśli ktoś się znajdzie to zapraszam na mój nowy blog :





krakowska-milosc.blogspot.com 

na tym blogu niebawem ,  może jeszcze dzisiaj coś się pojawi ;)


Macie może do polecenia jakieś blogi ?