Dni w szpitalu minęły mi szybko . Bartek codziennie rano przychodził do mnie przynosząc mi kwiaty i świeże owoce . Ilość bukietów powoli przerastała więc rozdawałam je osobą których nikt nie odwiedza. Widząc Bartka w moich drzwiach od razu uśmiech wkradał mi się na twarz . Nie wiem co bym bez niego zrobiła . Od wypadku minęły już dwa tygodnie . Przez ten czas chodziliśmy do psychologa , który pomagał mi uporać się ze stratą maleństwa . Nie powiem , było ze mną źle .Ale dzięki Bartkowi , temu że był przy mnie i wspierał mnie a ja jego , daliśmy radę.
- Wyjedźmy gdzieś . - szepnął Bartek mocniej mnie przytulając .
- Co ?
-Wyjedźmy gdzieś , gdzieś gdzie będziemy tylko Ty i Ja .
-Kochanie , nie wiem kiedy mnie wypuszczą a Ty masz treningi - przytuliłam się jeszcze mocniej .
- Moje treningi to nie problem , Nawrocki sam mi mówił że powinniśmy od tego wszystkiego odpocząć.
-Dobrze .
- co ?
- Dobrze .Zgadzam się . tylko mam jeden warunek .
-jaki ?
-pocałuj mnie .
Niestety Bartek musiał iść na trening , więc znowu zostałam sama.Majka ze Zbyszkiem mieszkają w Rzeszowie więc nie mogą być tu codziennie , ale mnie odwiedzają . Co do nich samych ,są szczęśliwi i zakochani . Cieszę się bo oboje zasługują na szczęście .
Bartek wyjechał na mecz ,więc na te parę dni zostałam sama . W środę przyszedł lekarz oznajmiając że w piątek wychodzę . Od razu postanowiłam zadzwonić do Bartka .
-Cześć ,kochanie ! już się za mną stęskniłaś ? - zaśmiał się .
- Cześć , nawet nie wiesz jak bardzo .chciałabym żebyś tu był przy mnie. Ale nie tylko po to dzwonie.
-Co się stało ? - głos mu zadrżał .
-cii ni c spokojnie . Po prostu w piątek wychodzę
- Naprawdę nie wiesz jak się cieszę - było słychać w jego głosie niesamowitą radość - W piątek jestem po Ciebie nawet nie wiesz jak Cie kocham i się stęskniłem .
-Ja Cię też kocham Bartuś.
-Słuchaj musze leciec bo winiar się o cos drze . n ie zapomnij tam o mnie .Kocham Cię i nie przestane .Całuję .Pa
-Pa wariacie pa.
Cały czwartek spędziłam na pakowaniu i sprzątaniu po swojej obecności w tej sali . Pożegnałam się ze wszystkimi lekarzami i pielęgniarkami dziekując im za opiekę . W piątek rano obudziłam się i czekałam zniecierpliwiona na wypis.
-Dzień dobry Pani Bernatko , jak sie dzisiaj czujemy ? - spytał lekarz.
-Bardzo dobrze i nie kłamiąc mam ochote stąd wyjść - odparłam.
-To nie przedłużamy . Tutaj ma pani wypis i wszystkie papiery . Mam nadzieję że spotkamy sie w nieco lepszych okolicznościach - powiedział wręczając mi dokumenty.
-Ja też .Dziękuje Panu bardzo i do widzenia
- Do widzenia .
Nie czekając na Bartka , wyszłam przed szpital i tam na niego czekałam .Po kilkunastu minutach zobaczyłam jak wysiada z samochodu .
- Bartek ! - pisnęłam i zostawiając wszystko ruszyłam w jego strone. Po chwili byłam w jego ramionach i złączyliśmy sie w pocałunku .
-Betka , Nie wiesz ile na to czekałem - obracał mnie w powietrzu.
-jedźmy już .
I po chwili ruszyliśmy w drogę .Po chwili rozmowy ,odpłynełam w kraine Morfeusza .
Obudziłam się przykryta Siurakową bluzą w nieznajomym miejscu ..
Coś jest .
ZAPRASZAM TEŻ TUTAJ
Troskliwy Bartek.. <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!