niedziela, 31 marca 2013

Dwadzieścia pięć .

Zegar tykał, zakłócając ciszę w naszej sypialni. Na nocnej szawce  paliła się lampka,  oświetlając pomieszczenie tworząc romantyczny nastrój .
Podobał mi się ten widok. My razem. Ja leżąca na jego nagim ramieniu, jego dłoń przesuwająca się wzdłuż mojego kręgosłupa .  Moje zrumieniane policzki i  rozmarzony wzrok Bartka . Co chwilę posyłaliśmy sobie ukradkowe spojrzenia , muskałam ustami jego szyję i policzek, mrucząc ciche kocham Cię i dostając w odpowiedzi identyczny zwrot . Aura panująca w jego sypialni, iskry widoczne niemal gołym okiem, rytmiczny dźwięk bijącego serca , lekko unosząca się klatka piersiowa pode mną i ciepły oddech muskający moje policzki. Czego więcej mogłam chcieć w tej chwili?
Po raz kolejny zaciągnęłam się zapachem jego perfum
- Kocham Cie głuptaku-siuraku - mruknęłam pod nosem, Bartek zaśmiał się pod nosem i musnął wargami moje czoło. Myślał, że już spałam.
A ja właśnie przeżywałam najpiękniejszy moment mojego życia.

Obudziłam się kilka minut po siódmej . Po całym pokoju walały się nasze ubrania . Na samo wspomnienie poprzedniej nocy , uśmiech sam wkradał mi się na usta .Widok wielkiego mężczyzny , z otwartą buzią , potarganymi włosami był prze słodki .
- kochanie , wstawaj - szepnęłam mu do ucha .
- kocie , jeszcze  5 minut
- żadne 5 minut - zaczęłam go łaskotać 
-tak się będziemy bawić ? - przewrócił mnie na plecy .

Kilka minut przed 9 byliśmy już na hali .
-Betka a co Ty tak nagle na trening chcesz chodzić  , hm ?
- a co , nie lubisz jak jestem ? jak tak to juz mnie nie ma - zaczęłam kierować się ku wyjściu .
- nic takiego nie powiedziałem - przyciągnął mnie do siebie - uwielbiam jak ze mna jesteś .
- no to panie siatkarzyku , pan idzie do szatni a ja do toalety . No już , już - zaśmiałam się .
- no ale tak bez żadnej zachęty ?
- no już - cmoknęłam go w usta - masz.
- o nie , nie koleżanko - przyciągnął mnie do siebie i zachłannie wpił się w moje usta .

Gdy Bartek wszedł do szatni , jak ruszyłam ku gabinetowi Piechockiego . Z sercem na dłoni , lekko zapukałam do drzwi .
- proszę !- usłyszałam .
- Dzień dobry , nazywam sie Bernadetta Czykoń , miałam tu dzisiaj podpisać umowę .
-a tak , ale proszę się nie denerwować - zaśmiał się - proszę tutaj podpisać i idziemy do chłopaków . Pewnie nie mówiłaś nic bartkowi ?
- nie , chciałam mu zrobić niespodziankę .
- to chodźmy .
Po drodze , omawialiśmy wszystkie szczegóły . Z jednej strony cieszyłam się ,że będę pracować z osoba którą kocham , ale z drugiej strony bałam się , przecież może on sobie tego nie życzy ? może nie chcę bym wkraczała do jego siatkarskiego świata ? Do sali weszliśmy niespostrzeżeni , dopiero trener zdołał uciszyc chłopaków . Bartek wysłał mi pytające spojrzenie .
- Chłopaki , cisza ! nie chcąc przedłużać , chcę przedstawić waszą nową panią fizjoterapeutkę  , pani Bernadetta Czykoń .- usłyszeliśmy gwizdy i oklaski siatkarzy .Bartek podszedł do mnie zaczął smyrać mnie nosem po szyi 
- mała co to ma znaczyć ?
- niespodzianka ?
- to teraz moja kolej , czekaj na mnie- przygryzł mi ucho i poleciał do szatni.
Czekałam pod halą .Bartek podszedł , zawiązał mi oczy , kazał nic nie mówić, zaprowadził do samochodu i pojechaliśmy . Na pytanie gdzie jesteśmy odpowiadał 
- spokojnie , kochanie . W Bełchatowie .
Po około 20 minutach , zatrzymaliśmy się. Bartek , nie rozwiązują mi oczu , prowadził mnie gdzie i jak mam iść . Poczułam że wsiadamy do windy .gdy z niej wyszliśmy , poprosił aby wyciągneła dłoń .
- Daj rękę .
- po co ?
- zobaczysz , na daj . - położył mi klucz na ręce i rozwiązał oczy - an teraz i otwórz drzwi .
Moim oczom ukazało się wielkie , przestronne mieszkanie całe w różach i świeczkach .
- witaj w domu kochanie .



~*~
Chorobo i śniegu PASZOŁ WON !


Wesołych i nacieranego dyngusa ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz